Wyświetleń:

niedziela, 9 marca 2014

13. Survivalowe PRZYKAZANIA, oraz recenzję kilku książek.

Ostatnio, to znaczy od kilku dni, w sumie nic ciekawego się nie dzieje. College, robota, szykowanie się do pójścia dalej. Wyszukiwanie miejsc wartych odwiedzenia, trochę robótek ręcznych tj naprawa sprzętu, aktualnie robię nową torbę na dziennik, którą nie wiem, kiedy skończę, oraz czekam na dłuższy okres wolnego czasu. Tak to mniej więcej wygląda.
Żeby nie było, że zapomniałem o was dziś przyjrzymy się SURVIVALOWEMU DEKALOGOWI według Raya Mearsa, choć faktycznie jest tam 12 przykazań, które dodatkowo opatrzę własnym komentarzem, i tylko jemu, bo w innych książkach nie znalazłem nic takiego konkretnego, wypisanego, to też napiszę co ja uważam za najważniejsze w SURVIVALU, a na sam koniec krótkie recenzję wszystkich książek które zdarzyło mi się już czytać.
Tych SURVIVALOWYCH rzecz jasna..:D

12 Survivalowych/Leśnych Przykazań, według Raymonda Mearsa:

1. Nie rzucaj wyzwania przyrodzie, rzucaj je sobie.
Prosta sprawa, chodzi tu o to, by ciągle doskonalić siebie, by łamać lęki. Nie robić nic na pokaz, ale dla siebie, tak by każde kolejne osiągnięcie było dla Ciebie budujące.

2. Jeżeli nie dbasz o swoją wygodę, popełniasz błąd.
Warto trenować SURVIVAL przy każdej nadarzającej się okazji, ale zadaj sobie pytanie, czy dana akcją, np budowa szałasu, jest rzeczywiście potrzebna? Są miejsca, gdzie za tego typu akcję mogą być problemy, a po co? Umiej zrobić wszystko, tak by móc to kiedyś użyć, ale normalnie dąż do tego, by było Ci dobrze, i wygodnie. Zimno, gdy jest się mokrym, i na dodatek głodnym , może zepsuć nawet najlepsze wyjście. Wiedząc to warto pomyśleć o niektórych rzeczach naprzód.

3. Zawsze od samego początku angażuj 100% wysiłku.
Tu sprawa też jest prosta. Pomijając destrukcyjny wpływ na nasze morale, każde kolejne niepowodzenia w trudnych warunkach, gdy nie przyłożyliśmy się do czegoś należycie, i dlatego się nic nie udaje, np rozpalanie ognia, pogarsza sprawę jeszcze bardziej. Tylko angażując się w 100% jesteśmy w stanie poznać nasze możliwości. Wtedy można zacząć wyciągać wnioski, co? jak? i dlaczego?

4. Twoim celem jest osiągnięcie maksymalnego efektu, przy minimalnym nakładzie sił.
Wbrew pozorom, nie kłóci się to z punktem powyżej. Tak trzeba angażować się w 100%, ale tu trzeba myśleć. Na wszystko jest więcej niż jeden sposób, i mając jakąkolwiek sytuację przed sobą, i mając taką możliwość, rzecz jasna, pomyśl jak można to coś zrobić inaczej. Bo wszystko, jak się pomyśli, można zrobić prościej, jeszcze kwestia jaki efekt chcemy uzyskać, a energia, czas, mogą być nam potrzebne.

5. Nigdy nie trać okazji.
Rozglądaj się za wszystkim co można w jakiś sposób wykorzystać teraz, lub w przyszłości. I tu warto mieć jakieś pojęcie nad właściwościami różnych rzeczy, co z tego można zrobić. Myśl zawsze naprzód, by być na wszystko gotowym.

6. Na ile jest to możliwe, dostosuj swoje oczekiwania do możliwości, jakie stwarzają Ci warunki, z którymi się stykasz.
Wszystko kwestia podejścia, samooceny i oczekiwań, czego chce się od życia. Ale mając podejście, umieć zrozumieć daną sytuację, będzie łatwiej ją znieść. Rozumiejąc dlaczego jest tak a nie inaczej, i umiejąc to wykorzystać, lub chociaż starać sobie z tym radzić, będzie dużo prościej. Nie ma co za w czasu nastawiać się nie wiadomo na co, bo lepiej z góry założyć najgorszą wersję i być mile zaskoczonym, niż się rozczarować, i być zawiedzionym.

7. Jedz tylko to, do czego nie masz wątpliwości, że jest jadalne.
Zielarstwo, i rośliny jadalne to piękna gałąź wiedzy, ale są to ścieżki kręte, niebezpieczne dla nie obytych. Sam używam raptem kilka roślin, które dobrze znam, na razie. Zjeść można wszystko, sam już, w myśl poznawania świata, jadłem rożne rzeczy. Jedz to do czego jesteś pewny, że jest jadalne, albo pozostań tylko przy produktach pochodzenia cywilizacyjnego.

8. Traktuj każdą wodę, tak jakby była skażona.
Każdy wie, że woda to podstawa. Jest to druga rzecz, o którą należy zadbać na szlaku. Problemem w wodzie są bakterie/pasożyty, oraz chemia. Wodę niemal zawsze trzeba uzdatnić. Są na to różne sposoby,    - jeszcze opisze to szerzej. Sam właściwie zawsze albo ryzykowałem pijąc wodę wprost ze ''źródła'' (Tatry). albo przegotowywałem ją. Jak na razie, żyję.

9. Twoje samopoczucie jest wprost proporcjonalne do stanu Twojego ogniska.
Już wspomniałem o tym, jest zimno, są złe warunki, jest się mokrym i głodnym. Łatwo popaść w kiepski nastrój, a morale mogą podupaść. Ogień, może być wręcz zbawienny. Tak więc postaraj się go rozpalić, chyba, że ryzykujesz klęskę, wtedy lepiej rozważ, czy warto. W sytuacji zagrażającej życiu, nie ma znaczenie gdzie się znajdujesz. Możesz palić ogień, idzie o Twoje życie.
Jeśli jednak nie widać możliwości poprawy, to chociaż myśl pozytywnie.

''Nigdy nie jest tak dobrze, by nie mogło być lepiej, ani tak źle, by nie mogło być jeszcze gorzej.''

10. Kiedy czerpiesz z przyrody to, co jest Ci niezbędne do życia, stosuj zasadę naturalnej selekcji. Postąpisz wtedy zgodnie z prawami Natury.
Ta zasada odnosi się głownie do polowanie, by w miarę możliwości, rzecz jasna, wyeliminowywać słabego, pozostawić silnego. Na razie mnie nie dotyczy, ale w przypadku zbierania roślin w danym miejscu, zawsze pozostaw ich choć trochę, by mogły się rozmnożyć.

11. Zabieraj ze sobą wyłącznie wspomnienia, pozostawaj tylko ślady stóp.
Maskuj ślady obozowiska, paleniska, ewentualnie inne pozostawione w terenie ślady. Śmieci weź ze sobą, w ostateczności zakop. Nie niszcz bezsensownie otaczającego Cię świata, a co do zabierania ''pamiątek'', czy są one rzeczywiście Ci potrzebne?

12. Bądź sprawny, panuj nad sytuacją i nie poddawaj się nigdy.
Będąc sprawnym psychicznie, co akurat ważniejsze jest, przetrwać łatwiej, nie podejmując błędnych decyzji, nie ulegając strachowi, panice. Ile przypadków już było, gdy ktoś umarł, bo stracił wolę życia, poddał się. Będąc sprawnym fizycznie ma się o wiele większe szansę na to, że poradzimy sobie z różnymi trudnościami, to też warto zadbać o to by sprawnym być.

Jak ja widzę te przykazanie? Jak ja bym sformułował taką tablicę przykazań?

Raczej nie bawiłbym się w pisanie jakichś punktów, wolałbym napisać jedno zdanie.

Usiądź, i pomyśl, co może Ci się w życiu przydarzyć, tak byś wymyślił jak najwięcej różnych możliwości, wtedy pomyśl jak mógłbyś się zachować, jak ewentualnie zaradzić, i gdy to zrobisz, sięgnij  po wszelkie możliwe środki, by sobie poradzić.


Dobra teraz krótkie opisy tych książek:

Raymond Mears, Podręcznik Sztuki Przetrwania


Osobiście uważam to za najlepszą książkę dotyczącą SURVIVALU, jako dotąd czytałem. Mears podchodzi do całej sprawy, SURVIVAL, jako opis sposobu przetrwania naszych przodków. Ukazuję SURVIVAL nie jako walkę z siłami Natury, ale, że jesteśmy jej częścią, i jak daleko od niej odeszliśmy.
Tłumaczenie przystępne, czyta się jednym tchem, dużo informacji, i to przydatnych w naszym terenie, ale opisy przy w zasadzie braku rysunków objaśniających, każą czasem się zastanawiać jak to ma faktycznie wyglądać. Nie jest źle, opisy są dość dobre, a kilka stron zdjęć nieco ułatwia sprawę.

SAS, Szkoła Przetrwania


Mears skupił się na opowiadaniu, Special Air Service, który swoją bazę ma zresztą niedaleko mnie, nie bawi się w żadne opowiadanie. Masa informacji, konkretny temat, konkretnie co i jak, wiele, bardzo wiele obrazków, schematów, opisów. Tak więc jeśli ktoś szuka konkretnie, instrukcji survivalu, którą można wziąć w teren, to jest właśnie to.

Krzysztof J. Kwiatkowski, Survival po Polsku


Czytałem tylko raz. Zbiór opowiadań typowo na warunki w Polsce. Jeśli chodzi o konkretne techniki, to jest z tym słabo, zdjęć w ogóle nie ma, ale posiada jedna, w zasadzie dwie rzeczy, dla których warto sięgnąć po tą książkę: Filozofia Survivalu, oraz zahacza miejscami o to co może się przytrafić Tobie w mieście. Sprawdźcie sami.

TC 21-3
PODRĘCZNIK ŻOŁNIERZA.
DZIAŁANIA I PRZEŻYCIE W
WARUNKACH ZIMOWYCH

Gdzieś trafiłem kiedyś na tą książkę, nawet okładki nie ma by ją wam pokazać. Jeśli dana osoba nie wybiera się do wojska, raczej nieprzydatne. Chyba, że kogoś interesuję, jak obchodzić się z bronią w zimie itd. Przeczytać rzecz jasna warto, tak czy siak, ale słaba książka.

Łukasz Łuczaj, Dzikie Rośliny Jadalne Polski


Ponad tysiąc roślin jadalnych, które możemy znaleźć w Polsce. Wszystko fajnie, ale brak zdjęć, czy choćby obrazków, zmusza nas do szukania takowych u innych źródeł, by w ogóle wiedzieć o czym mowa. Jeśli już sobie poradzimy z tym problemem, dostaniemy całkiem przydatne źródło informacji, które z pewnością można wykorzystać.

Łukasz Łuczaj, Podręcznik Robakożercy


Cienka, kilkudziesięciostronicowa książeczka ukazująca nam jak wielki potencjał, oraz ile smaków tracimy brzydząc się podnieść coś pełzającego po ziemi i zjeść. Nie próbowałem, ale warto wiedzieć. Są ryciny, ale i tak okazów jest niezbyt dużo. Dobre opisy, kulinarne również. 

Bogdan Jaśkiewicz, Zielona Kuchnia


Czekałem, czekałem i się doczekałem. Kilkaset roślin, masa rycin, sporo zdjęć, każda roślina opisana, niemal wszędzie przepis, jak daną rośli przygotować do jedzenia. Format gotowy to wzięcia w teren, Jest dobra.

Jarosław Jankowski, Kusza i Łuk


Opisy jak można w warunkach domowych wykonać Kuszę i Łuki. Kilka rodzajów, głownie z czasów średniowiecza, oraz strzały i bełty do nich. Jeszcze jej nie wykorzystałem, to też powstrzymam się od większego opisu, ale opisy w samej książce są napisane przystępnie i zrozumiale.

Oprócz tego masę książek zielarskich, anatomicznych i innych, których opisywać na razie nie będę.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz